Mamy tu do czynienia z SF, ale gatunkowa przynależność jest tu tylko marginesem i pomaga opowiedzieć historię. Tak na prawdę główną tematyką jest tu śmierć, przygotowywanie się do niej, świadomość bliskiego końca.Mnóstwo tu opowieści, anegdot i rozważań, dlatego główną siłą filmu są dialogi i aktorstwo. A to ostatnie mamy tu nie byle jakie. Romy Schneider gra tu jedną z ostatnich ról w karierze, ale tworzy wyśmienitą kreację. Jedyne czego mi brakuje to fakt że nasza śmiertelnie chora bohaterka, mająca umierać w męczarniach, wcale nie cierpi, zazwyczaj jest słaba, raz tylko panikuje. Spodziewałem się bolesnego i powolnego końca, bo to było by jednak większym wyzwaniem aktorskim. Harvey Keitel pokazał się również z najlepszej strony, kilka min z tego filmu wykorzystał później w głośnym "Złym poruczniku", zagrał tu postać pełną fałszu, która sama nie wie czy podąża słuszną drogą. Do tego wszystkiego genialny jak zwykle Max von Sydow. Aktorsko to wyśmienita uczta. Podobnie klimat filmu nie zawodzi, mamy tu świat pełen sprzeczności, gdzie ludzie uwielbiają oglądać cierpienie innych, dla własnej satysfakcji i wzruszenia. Nie obchodzi ich godność, chcą sami zaspokajać swoje potrzeby, a telewizja daje im to zarabiając na tym wielkie pieniądze. Ten świat reality show jest niewątpliwie wizjonerski i ciekawie wykreowany. Film w żadnym wypadku nie nuży, jego druga część to podróż przez kraj i poznawanie tego co na prawdę siedzi w bohaterach, nie jest to kino typowo artystyczne, jest miejsce na przygodę, jest miejsce na refleksję, dlatego warto zobaczyć.