Recenzja filmu

Harry Potter i Książę Półkrwi (2009)
Agnieszka Matysiak
David Yates
Daniel Radcliffe
Rupert Grint

W oceanie magii

Klimat wydaje się zresztą najsilniejszą stroną "Księcia Półkrwi". Zdjęcia Bruno Delbonnela utrzymane są w zimnym, nieprzyjemnym odcieniu oddającym fatalizm płynącej leniwie opowieści.
Pisanie recenzji kolejnej części filmu o przygodach Harry'ego Pottera wydaje się bezcelowe – cokolwiek by się o "Księciu Półkrwi" powiedziało, i tak będzie to olbrzymi sukces finansowy w każdym zakątku kuli ziemskiej. Magiczne uniwersum stworzone przez angielską pisarkę J.K. Rowling to od paru ładnych lat dobrze naoliwiana maszyna wymiotująca dolarami o najwyższych nominałach. Na stanowisku reżysera zasiadł po raz drugi David Yates, który już przy "Zakonie Feniksa" dał się poznać jako solenny wyrobnik. Jego styl można by określić jako przeźroczysty – na ekranizacjach nie odciska autorskiego piętna, poddając się całkowicie literze powieści. Jeśli razem ze scenarzystą dokonuje cięć w fabule, to są to wyłącznie niezbędne zmiany, aby film nie przypominał do reszty zużytej gumy do żucia. Wierność oryginałowi z pewnością spodoba się wszystkim fanom książek Rowling, ale niekoniecznie ujmie pozostałych widzów, którzy do nowego "Pottera" podchodzą jak do jeszcze jednej wysokobudżetowej produkcji z Hollywoodu.   Pierwsze pół godziny "Księcia" wydaje się niepotrzebnie rozwleczone. Harry (Daniel Radcliffe) przypomina sobie wydarzenia tuż po bitwie w ministerstwie magii, podczas gdy Śmierciożercy pod wodzą demonicznej Bellatrix Lestrange (cudowna Bonham-Carter) knują spisek mający na celu przejęcie władzy w  świecie czarodziejów.  Bohater z malowniczą blizną na czole spotyka się z Dumbledore'em (Gambon), z którym odwiedza słynnego specjalistę od eliksirów, Horacego Slughorna (Broadbent). Razem próbują namówić go, aby zajął miejsce w gronie pedagogicznym Hogwartu. Gdy wszyscy bohaterowie docierają już do szkoły, zaczyna się romansowa część filmu. W Ronie zakochuje się Lavender Brown, Hermionę adoruje jakiś kretyn chcący zrobić karierę w drużynie quidditcha, zaś maślane oczy do Harry'ego robi Romilda Vane.  Po godzinie konfiguracja zostaje zaburzona – w końcu obracamy się wśród siedemnastolatków, którym buzują hormony. Uczniowie Hogwartu zachowują się mimo wszystko bardzo obyczajnie jak na współczesną młodzież. Pocałunek to wszystko, o czym może marzyć nieletni czarodziej ze złamanym sercem. Nie dziwię się więc wcale, że "Księcia Półkrwi" chwalą katoliccy publicyści – większą pruderię dałoby się pewnie zaobserwować jedynie na rekolekcjach w zakonie Dominikanów. Pod wpływem puszystej masy romantycznych uniesień rozmywa się kluczowy wątek prowadzonego przez Pottera i Dumbledore'a śledztwa w sprawie przeszłości Lorda Voldemorta. Akcja filmu ma czasami tempo lekko zużytej miotły, ale w najlepszych momentach twórcy potrafią rzucić zaklęcie zapewniające niespodziewany przyrost napięcia. Mam tu na myśli sekwencję ataku Śmierciożerców na dom Weasleyów oraz finałową wyprawę Harry'ego razem z dyrektorem Hogwartu po pewien śmiercionośny artefakt. Ta ostatnia zakończona jest czysto horrorową sceną, która niejedną delikatną panienkę może przyprawić o szybsze bicie serca. Klimat wydaje się zresztą najsilniejszą stroną "Księcia Półkrwi". Zdjęcia Bruno Delbonnela utrzymane są w zimnym, nieprzyjemnym odcieniu oddającym fatalizm płynącej leniwie opowieści. Strona techniczna to klasa sama dla siebie, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że film Yatesa to po prostu  wydłużony ponad miarę wstęp do wieńczących serię "\Insygniów Śmierci". Fani nie będą jednak narzekać – czekali na ten obraz wystarczająco długo, więc teraz pragną tylko zanurzyć się w oceanie magii.  
1 10
Moja ocena:
3
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kolejny rok w Hogwarcie jest dla bohaterów pełen niespodzianek. Voldemort gromadzi wojska, śmierciożercy... czytaj więcej
David Yates wiele nauczył się przez ostatnie dwa lata. Jego najnowszy film to nie tylko zlepek... czytaj więcej
Najbardziej oczekiwana przeze mnie premiera tego roku, okazała się największym zawodem filmowym, jaki... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones